W Wielkiej Brytanii żyje się lepiej albo jeszcze lepiej

Bardzo dużo osób na emigracji osiągnęło sukces. Spełniło marzenia. Część osób utknęła w miejscach, w których zwyczajnie pracują od rana do wieczora bez specjalnej perspektywy czy to awansu czy poprawy jakości życia – choć to życie, generalnie, i tak jest lepsze niż to, które oferuje Polska – to moja opinia. Myślę, że każdy ma swój rozum, doświadczenie i nie potrzebuje mądrości jakiegoś doradcy ubezpieczeniowego. Z pokorą podchodzę do życia, z szacunkiem dla każdego człowieka, nieważne jakiej narodowości, wyznania religijnego, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Jestem człowiekiem wielkiej otwartości i tolerancji. W życiu kieruję się złotą regułą etyczną czyli zasadą wzajemności „traktuj innych tak, jak ty byś chciał być traktowany” a także „Czego nie narzucasz sobie, nie narzucaj i innym”.

Z Damianem Bilińskim, o życiu i emigracji rozmawia Jolanta Jakacka

Dalsza część tekstu
pod materiałem naszej reklamy:

Jolanta Jakacka: Skąd Pan pochodzi?

Urodziłem się w Żaganiu i choć mieszkałem w kilku miejscach, to Wieruszów, w którym spędziłem większość życia, ukształtował mnie jako dorosłego człowieka. Klimat małego miasteczka, miejsc i wspaniałych ludzi, którzy wciąż tam mieszkają. Innych już nie ma.

JK.: Co spowodowało, że zdecydował się Pan na emigrację i od jak dawna nie mieszka Pan w Polsce?

Na emigrację największy wpływ miała sytuacja polityczno -gospodarcza. Bezrobocie w mojej okolicy wynosiło blisko 20 proc. Wówczas rządził Jarosław Kaczyński, ten sam „emerytowany zbawca narodu”, który dzieli Polaków, na lepszych i gorszych, a który dziś zasiada w ławie w komisji śledczej jako świadek – dodajmy z demencją. Miejmy nadzieję, że w końcu dopadnie go „Prawo i Sprawiedliwość”.  Gdy słyszę określonych polityków wypowiadających się na temat emigracji Polaków za granicę, w tym do Wielkiej Brytanii, bierze mnie autentyczna złość. Polacy, w tym również Ja, wyjechali, bo mieli taką możliwość. Kropka. To otwarcie granic Unii Europejskiej spowodowało masową emigrację. I słusznie. Niestety, dziś słyszę od wielu emigrantów właśnie, jaka ta Unia nie dobra, jaka absurdalna, jak ona uciska zwykłego człowieka, odbiera wolność, samochody, gotówkę, narzuca ideologię LGBT, zabija nienarodzone dzieci, a do naszych domów siłą zaprasza emigrantów z innego obcego nam świata. Koszmar! Tyle że to nie prawda. Chciałbym przypomnieć, że to dzięki Unii właśnie, możemy realizować marzenia, mniejsze i większe, których wówczas nie bylibyśmy w stanie realizować w swojej ojczyźnie. Za chwilę wybory. Nie zmarnujmy tej okazji aby Unii Europejskiej powiedzieć TAK – jestem Europejczykiem. Wyemigrowałem, bo miałem taką możliwość a także z powodu zaściankowości i duszności jaka panowała w Polsce w związku nieudolnymi działaniami polityków. Panująca wówczas atmosfera była zwyczajnie nie do zniesienia. Kuszony emigracją byłem (nielegalnie) jeszcze w trakcie studiowania, ale finalnie zdecydowałem się wyjechać (legalnie) w 2006 roku. Czyli to już 18 lat! 

JK.: Czy na obczyźnie, Pana zdaniem, żyje się lepiej?

Każdy jest kowalem swojego losu. Bardzo dużo osób na emigracji poradziło sobie z wyzwaniami – tych nie będę wymieniał bowiem wiemy co oznacza aklimatyzacja i trudne początki na zupełnie obcym terenie. Wiele osób spełniło marzenia, założyło rodziny, otworzyło biznesy, rozwija się na bardzo wielu płaszczyznach. Są wspaniałymi otwartymi ludźmi, otwartymi na wyzwania na miarę XXI wieku. Oczywiście jest określona grupa osób, która z jakiegoś powodu utknęła w miejscach, w których zwyczajnie pracują od rana do wieczora bez specjalnej perspektywy czy to awansu czy poprawy jakości życia – choć to życie, generalnie, i tak jest lepsze niż to, które oferuje Polska – to moja opinia. Z racji wykonywanego zawodu rozmawiam niemal codziennie z Polakami w Wielkiej Brytanii, i choć trafiają się osoby gotowe opuścić UK, to zdecydowanie większość ani myśli wracać. Osobiście nie zamieniłbym Szkocji na żaden inny kraj. Gdyby jeszcze mniej padało a słońce świeciło częściej niż tylko na Dzień Dziecka, byłoby naprawdę bosko. Odpowiadając krótko na pytanie: na obczyźnie żyje się lepiej albo jeszcze lepiej.

JK.: A czy znalazł Pan tutaj to, czego brakowało Panu w Polsce, czy też o emigracji zadecydowały zupełnie inne czynniki?

Wyjeżdżając do Edynburga plan był jeden: zorganizować życie w taki sposób, aby dla dziecka było to najlepsze miejsce do życia właśnie; edukacja, otwartość, tolerancja, różnorodność kulturowa, ogromne możliwości rozwoju osobistego jak również, nomen omen, dystans. Róża, mając dziś 19 lat, doskonale rozumie co autor „dystansu” miał na myśli. Podsumowując, spełnia się moje emigracyjne marzenie: siwieje wraz z żoną od 20 lat, ale siwiejemy pięknie, szczęściem dziecka.

Jakie inne czynniki zdecydowały o emigracji? Jak już wcześniej wspomniałem „Polska duszność”. Przez 7 lat byłem w Polsce, wraz z żoną i przyjaciółmi wydawcą lokalnego tygodnika, sprzedawanego w kioskach ruchu; gazeta pachniała świeżym drukiem, ludzie w parkach, na ławkach, czytali nasz tygodnik, który poruszał lokalne tematy – tematy mniej lub bardziej ważne, istotne a nawet takie, które średnio podobały się ówczesnym włodarzom miasta. Byłem dziennikarzem, grafikiem, składałem gazetę, fotografowałem lokalne zdarzenia od koncertów po wypadki drogowe – śmiertelne. Ostatecznie po wielu latach gazeta upadła. Czynników zamknięcia tytułu, było więcej niż tylko ekonomiczny. Doświadczenie dość bolesne. Postanowiłem wyprowadzić się na „koniec świata”. Spakowałem walizkę, o 22:00 pocałowałem żonę i śpiącą w łóżeczku córkę. Wczesnym ranem chodziłem już po Szkockiej ziemi.

JK.: Jaki zawód wykonuje Pan na obczyźnie?

W 2006 roku, a konkretnie we wrześniu, zaczęło się dość sensacyjnie. Otrzymałem pracę na planie filmowym w Edynburgu. No dobrze, to nie była praca marzeń. Stałem przez kilka dni pod jakimś murem i ochraniałem wywieszony na nim obraz. Był to ważny element scenariusza. Problem polegał na tym, iż była to jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic Edynburga. Trochę przypominało to klimat filmu Trainspotting – podejrzana dzielnica, podejrzani przechodnie, narkotyki, itd. Kilku dżentelmenów wyciągnęło ode mnie pół paczki papierosów, pukając się jednocześnie po głowie i śmiejąc się z mojej roboty. Oczywiście nie zabrakło deszczu i dreptania z nogi na nogę. Po kilku dniach moja kariera na planie filmowym dobiegła końca. Trafiłem do rzeźni, na szczęście do magazynu. Piętro wyżej odbywała się masowa produkcja. Zwierzęta wjeżdżały do fabryki wagonami a wyjeżdżały w zgrabnie poporcjonowanych kawałkach w plastikowych pudełkach. Potem przerobiłem kilka innych magazynów dorabiając się wszystkich bodajże licencji na różnego rodzaju wózki widłowe. Mało zabrakło a zostałbym kierowcą autobusu. Finalnie po dwóch latach tułaczki w fabrykach i magazynach, postawiłem na swoje umiejętności, które skutecznie do dziś praktykuję.

Obecnie, od wielu lat, jestem doradcą ubezpieczeniowym. Jestem menadżerem, doradzam klientom w sprawach najważniejszych; w sprawach życia i śmierci, w sprawach zdrowotnych jak również finansowych. Jest to niezwykle ciekawy zawód. Wymagający i odpowiedzialny. Pomijam, że część społeczeństwa woli ubezpieczyć pralkę czy lodówkę, psa czy kota zamiast zabezpieczyć siebie i najbliższych. Niemniej jest naprawdę dużo pracy w tym obszarze. Polacy żyją w Wielkiej Brytanii, ale najczęściej, na koniec, chcieliby położyć się gdzieś w pobliżu polskiej tui czy brzozy. To zrozumiałe, ale i kosztowne. Jestem od tego, aby im pomóc.

JK.: Jaką szkołę/uczelnię ukończył Pan w Polsce lub w Wielkiej Brytanii?

W Szkocji ukończyłem, a właściwie dalej kontynuuję, szkołę życia, jest to jedna z najważniejszych uczelni. W Polsce studiowałem Filozofię, którą z sukcesem ukończyłem z dyplomem i tytułem magistra. Jako temat pracy obrałem: „Świadomość jako źródło cierpienia”. Parafrazując: cierpię więc jestem. Jakie piękne cierpienie. Innego nie mamy, doceńmy to, uszanujmy; zróbmy z tego pożytek, przyjemność, określoną wartość a nawet sztukę, wszak głównym aktorem w „Tu i Teraz” w scenariuszu ponowoczesnej rzeczywistości powinienem być Ja – „My cosmos is mine”. 

JK.: Jakie miejsce na ziemi jest Panu najbliższe?

Jeszcze nie kwalifikuję się do kategorii „Boomersa”, ale rzeczywiście „Lubię wracać tam, gdzie byłem już”. Najbliższe miejsce na ziemi jest tam, gdzie jest moja żona, dziecko, najbliżsi. 

JK.: Do jakich miejsc chciałaby się Pan wybrać w najbliższym czasie, a do których powraca Pan regularnie?

Nie mam szczególnie takich miejsc. Natomiast chciałbym zobaczyć Ziemię z dystansu. Nie chodzi o księżyc czy Marsa, inną planetę. Chciałbym zobaczyć Ziemię, tę piękną bańkę, która za jakiś tam czas, przestanie istnieć. Jeśli chodzi o miejsca, do których wracam regularnie jest to Pobierowo. Poważnie. Miejscówka na końcu miasta. Plaża na własność z barem, las, dwa baseny, spa, cisza i spokój. Lubię tam „Robić nic”.

JK.: Jakie jest Pana najważniejsze wspomnienie, które Pan pielęgnuje?

Jestem tzw. Over 50. Bagaż doświadczeń życiowych mam całkiem (…) spory. Szanuję wszystkie ważne momenty. Lądując w Edynburgu miałem 32 lata. Jednak lądowanie żony z dzieckiem po 9 miesiącach rozłąki, było tym momentem, który zapamiętam do końca życia. Róża miała 2 lata. Jako pierwsza wpadła w moje ramiona tuż po otwarciu się magicznych drzwi na lotnisku. Jeśli miłość jest najważniejsza, to nie ma ważniejszego momentu niż bliskość osób, które kochasz. Byliśmy razem. Lubię patrzeć jak żona pielęgnuje kwiaty. Staram się pielęgnować każdą chwilę, You never know…   

JK.: Czy jako mały chłopiec miał Pan jakieś szczególne marzenie, które udało się spełnić w życiu dorosłym? A może się nie udało i ciągle dąży Pan do jego spełnienia?

Standardowo, chciałem zostać strażakiem, policjantem czy nawet żołnierzem – żołnierzem najbardziej. Zwyczajnie nie pamiętam. Natomiast od zawsze chciałem być niezależny. Jeśli można nazwać niezależność marzeniem to realizuję się w tym marzeniu na 100 proc. każdego dnia.

JK.: A czy dzisiaj, będąc na emigracji, ma Pan jakieś marzenia/cele, które chciałby zrealizować?

„Marzenia nie spełniają się, Marzenia się spełnia”. Myślę, że sporo tych marzeń już zrealizowałem. Oczywiście przyroda nie lubi próżni, a ja nie lubię siedzieć bezproduktywnie. Mam określone cele, które zamierzam wykonać. I zrobię to!

JK.: Co mówią o Panu przyjaciele i rodzina?

Najlepiej byłoby zapytać przyjaciół i rodzinę. Podejrzewam, że uchodzę za niekonwencjonalnego i lekko szurniętego gościa, którego da się lubić. Uwielbiam czarny i absurdalny humor. Bywa, że jestem z tego powodu nie do końca rozumiany?

JK.: Gdyby miał Pan opisać siebie w kilku cechach, co by Pan powiedział?

4K: Komunikatywny, Konsekwentny, Konstruktywny, Kreatywny, 

JK.: Czym żyje Pan aktualnie, co zajmuje Pana czas i myśli?

Ile książek przeczytał Chuck Norris? – Wszystkie. Nie jestem tak dobry jak Chuck Norris, ale w życiu przeczytałem wiele książek. Dziś głównie czytam publicystykę, artykuły naukowe, jestem pożeraczem informacji. Wchłaniam spore ilości polityki, gospodarki, psychologii, etc., co sprawia, że jestem w stanie rozmawiać niemal na każdy temat i długo, z przyjemnością. Jestem po prostu gadułą. Poza tym, jeśli tylko mogę, uprawiam sport. Najczęściej stosuję dłuższe spacery, a także siłownię, basen i sauna. Traktuję to jako reset od nagromadzonych myśli na temat pracy, społeczeństwa, sytuacji geopolitycznej czy nawet kondycji środowiskowej naszej Ziemi. Przykro się patrzy jaki świat zostawiamy naszym dzieciom. Czy ten świat w ogóle przetrwa, a jeśli tak, jak będzie wyglądał? W którą stronę wyewoluuje człowiek, technologie, itd. 

JK.: Czy ma Pan hobby, któremu poświęca swój czas i energię?

Owszem. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie dziennikarskie, w ramach wolnego czasu rozwijam projekt www.open.media.pl – projekt dość innowacyjny, inny niż klasyczne media, choć nie rewolucyjny. Przypomina bardziej media społecznościowe niż typowy serwis informacyjny. Użytkownik może się tam zarejestrować i działać w bardzo podobny sposób jak na Facebook; są grupy, jest profil, chat, można wrzucać zdjęcia itd. Jest to również projekt biznesowy. Myślę, że warto po prostu tam zajrzeć a jeśli się spodoba to rozwijać ten projekt razem ze mną. Dużo temu projektowi jeszcze brakuje, ale nigdzie się nie spieszę. Przyjdzie moment, że wszystko będzie poukładane jak należy. Ponadto gram w szachy. Czasami zwyczajnie znikam na kilka godzin, znikam jak w czarnej dziurze.

JK.: Co skłoniło Pana do wybrania takiej ścieżki zawodowej?

Przypadek. Znajomy, który pracował w firmie brokerskiej, zaproponował swojemu szefowi, aby ze mną porozmawiał. Szef przyleciał z Londynu do Glasgow na kawę. W kawiarni przegadaliśmy 5 godzin wypijając po kilka filiżanek kawy. O pracy zamieniliśmy dosłownie parę zdań. Reszta rozmowy dotyczyła życia. Szef bez wahania zaproponował mi abym objął funkcję menadżera i poprowadził zespół na terenie Szkocji. Od tamtego momentu minęło sporo czasu. Z powodu złego odgórnego zarządzania firma po kilku latach upadła. Moje pomysły zarządzania wdrażam do dziś w innej firmie. Z dumą mogę powiedzieć, że pracuję w firmie, w której zarządzanie zasobami ludzkimi jest nowoczesne i dopasowuje się do płynnej rzeczywistości. Smart Choice Financial Services zarządzany jest przez nietuzinkową i charyzmatyczną osobę Zuzannę Ritter. Jestem przekonany o jej wyjątkowości co finalnie przekłada się na cały zespół w firmie. Nie jest moim zamiarem słodzenie komukolwiek, zwyczajnie pracowałem w kilku firmach w branży, znam warunki, wartości i zasady panujące w innych firmach i jestem przekonany, że jest to jedno z najlepszych miejsc w tej kategorii. Wspomniałem wyżej jak bardzo cenię sobie niezależność i tę właśnie niezależność mam zachowaną. Dlatego jeśli czyta tę rozmowę inny doradca, który zastanawia się nad zmianą miejsca pracy, zapraszam do rozmowy. A może chciałabyś/chciałbyś zostać doradcą? Pomogę!   

JK.: Kim są Pana klienci?

Tutaj należy mówić o grupach klientów. Największą grupą są małżeństwa lub związki partnerskie z dziećmi. Rodzice doskonale rozumieją jak ważne jest ubezpieczenie tego co najcenniejsze czyli dzieci. Z drugiej strony i rodzice powinni być ubezpieczeni chcąc zapewnić bezpieczeństwo dzieci właśnie. Osoby dojrzałe zdają sobie sprawę, że życie nie trwa wiecznie, choroba może dotknąć każdego i w każdym wieku, a finanse powinny być zabezpieczone. Nie ma nic gorszego niż utrata zdrowia choć ja dopowiadam, że jeszcze gorzej, jeśli nie ma zdrowia i pieniędzy jednocześnie. Inną grupą klientów są osoby posiadające nieruchomość. Kiedy kupimy za ciężko zapracowane pieniądze wymarzony dom, warto zabezpieczyć się, aby w przyszłości nie było problemu ze spłatą kredytu. Kolejną grupą są osoby, których dzieci opuściły dom rodzinny. Dlaczego? Pierwsza fala emigracji miała miejsce blisko 20 lat temu. Wówczas byliśmy młodsi. Dzisiaj bardzo dużo osób zbliża się do 50-tki lub dawno tę 50-tkę przekroczyły. W tym wieku wartości się zmieniają. Człowieka mniej interesuje nowy samochód czy inna rzecz materialna a bardziej skupia się na własnym zdrowiu. Nie ma lepszej inwestycji niż ubezpieczenie. Chyba że liczy się na NHS w tym kraju. Sporą grupą klientów są również osoby na samozatrudnieniu prowadzących własną działalność gospodarczą. Powód jest prosty. Jeśli tym osobom przytrafi się wypadek lub długotrwała choroba to nikt im chorobowego nie wypłaci. Tymczasem ubezpieczenie może pokryć potrzeby klienta, jeśli rzeczywiście nie może pracować. Uważam to za jedne z ważniejszych ubezpieczeń. Zresztą Polacy pracujący w fabrykach czy magazynach często nie mają w kontraktach zagwarantowanego chorobowego. W momencie dłuższej choroby zdani są albo na benefity lub pożyczki, które ostatecznie rujnują budżet. Najmniejszą grupą klientów są osoby młode 20-25-letnie. Żyją w przekonaniu, że wiecznie będą młodzi i zdrowi. O śmierci nie myślą w ogóle. W pewnym sensie mają rację. Młodość musi się wyszaleć. Generalnie trzymam za nich kciuki, za każdego. Jednak statystyki są okrutne. Coraz więcej choruje właśnie młodzież. Nie bez powodu dorośli mogą w swoim ubezpieczeniu mieć podpięte dzieci. Najczęstszą chorobą są niestety nowotwory, a te mogą dopaść każdego. Mógłbym o tym opowiadać do rana, potem spacer, siłownia, basen, sauna… 

JK.: Czy jest różnica w działaniu firm ubezpieczeniowych w UK i w Polsce?

W tym miejscu nie będę ekspertem. Chociaż kilka miesięcy temu rozmawiałem z agentem ubezpieczeniowym w Polsce i kilka różnic aż bije po oczach. Po pierwsze zdecydowanie mniej ludzi ubezpiecza się w razie śmierci. Jeszcze mniej w razie choroby krytycznej. Ba, z rozmowy wynikało, że nikt! Oczywiście jest to lekko przerysowany obraz, ale świadomość tych produktów w Polsce wśród społeczeństwa jest znikoma. Niestety z rozmowy z agentem w Polsce malował się jeszcze inny obraz. Polacy zwyczajnie nie mają pieniędzy, aby takie zabezpieczenia kupować. Ubezpieczenie w Polsce jest zdecydowanie droższe niż w Wielkiej Brytanii, droższe i słabsze. Dlatego warto zainwestować tutaj bowiem wykupione ubezpieczenie w Wielkiej Brytanii można zabrać ze sobą do Polski czy innego kraju, w którym chcemy zamieszkać.

JK.: Jakie jest Pana życiowe motto, którym kieruje się Pan w codzienności?

Jeśli chodzi o pracę to jest mi bliska filozofia Konfucjusza: „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”. A jeśli chodzi o prozę życia i codzienność to lubię odnosić się do słów nieżyjącego księdza Jana Kaczkowskiego: „Tylko nie martw się przez cały dzień. Wyznacz sobie na to godzinę, a potem ciesz się życiem”.

JK.: Co chciałby Pan przekazać/powiedzieć Polakom mieszkającym na emigracji?

Myślę, że każdy ma swój rozum, doświadczenie i nie potrzebuje mądrości jakiegoś doradcy ubezpieczeniowego. Z pokorą podchodzę do życia, z szacunkiem dla każdego człowieka, nieważne jakiej narodowości, wyznania religijnego, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Jestem człowiekiem wielkiej otwartości i tolerancji. Wiem, że jeśli robi się jedną rzecz najlepiej na świecie albo najlepiej jak tylko się potrafi to na sukces nie trzeba będzie długo czekać. Prędzej czy później, za miesiąc, za chwilę, jutro, ten sukces przyjdzie. W życiu kieruję się również złotą regułą etyczną czyli zasadą wzajemności „traktuj innych tak, jak ty byś chciał być traktowany” a także „Czego nie narzucasz sobie, nie narzucaj i innym” – i znowu Konfucjusz, choć pisał o tym i Platon i Arystoteles czy Seneka ._

 

Rozmowę przeprowadziła Jolanta Jakacka
Część rozmowy pierwotnie ukazała się
w Tydzień Polski, w Londynie.

__________

Źródło: „Media”. Fot: Damian Biliński


Zrób najważniejszy
Quiz w Twoim życiu!
Na poważnie i wesoło!

Results

Świetny wynik! Jeśli mimo wszystko chciałbyś z Nami porozmawiać, formularz kontaktowy jest poniżej. Daj Nam znać!

Mogło być trochę lepiej. Jeśli chciałbyś z Nami porozmawiać, formularz kontaktowy jest poniżej. Daj Nam znać!

#1. Co się stanie jeśli Ciebie nagle zabraknie? Jaka jest najkorzystniejsza dla Ciebie polisa na życie? Czy masz obecnie polisę lub chciałbyś mieć?

Na tym świecie pewne są tylko podatki i śmierć. Czy chciałbyś żyć dłużej niż 67 lat?

#2. Wiele osób ma polisy bez extra dodatków. Czy dla Ciebie korzystniejsza jest polisa z dodatkami czy bez dodatków?

To nie jest najlepsza odpowiedź. Kiedy Ciebie zabraknie, najbardziej ucierpią najbliższe osoby. Z kolei polisa z dodatkami daje Tobie więcej korzyści.

#3. Czy Twoja polisa „fruwa” czy jest zabezpieczona? Czy Twoja polisa jest zabezpieczona Trust czy masz Testament?

Wiele osób ubezpieczonych w razie śmierci, nie ma polisy zabezpieczonej dokumentem Trust. Bez dokumentu Trust wypłata ubezpieczenia dla osób najbliższych, będzie administracyjnie bolesna i czasochłonna. Co zrobić aby procedura wypłaty przebiegła prawidłowo? Chciałbyś posiadać Testament, który chroni m.in. dzieci, w razie śmierci rodziców?

#4. Rak, Wylew, Zawał. Jeśli masz polisę, ile posiadasz chorób krytycznych? A ile chciałbyś mieć chorób krytycznych na swojej Polisie i dziecka:

Ubezpieczenia w razie chorób krytycznych takich jak: Wylew, Zawał, Rak, etc. najczęściej zawierają od 60 do około 100 przypadków chorobowych. Chronią dzieci, rodziców lub osoby indywidualne. Kiedy się rozchorujemy? Jaka będzie to choroba? Nie wiadomo. A może chciałbyś polisę, która zawiera aż 180 przypadków?!

#5. Wygaśnie czy nie wygaśnie? Ile razy chciałbyś aby Twoja polisa lub dziecka wypłaciła zanim się skończy?

Wiele polis w razie wystąpienia choroby krytycznej wypłaci sumę ubezpieczenia i zwyczajnie wygaśnie. Ponowne ubezpieczenie, nie będzie niemożliwe przez długie lata. Aby uniknąć takiego ryzyka wystarczy posiadać polisę, która wypłaci sumę ubezpieczenia wielokrotnie i, co najważniejsze – nie wygaśnie. Jeśli chciałbyś poznać to rozwiązanie daj znać, a już nigdy nie będziesz się martwił, że Twoja polisa wygaśnie.

#6. Czy posiadasz polisę w razie utraty dochodu? Ile stracisz pieniędzy, gdy przez długie miesiące nie będziesz mógł pracować?

Czy Twój pracodawca płaci w czasie choroby? W jaki sposób poradzisz sobie z rachunkami? Ile stracisz pieniędzy, gdy przez długie miesiące nie będziesz mógł pracować? Jak bardzo ucierpi na tym Twój lub rodzinny budżet? Ubezpieczenie w razie utraty dochodu to prawie konieczność aby nie popaść w kłopoty finansowe. Jeśli chciałbyś ubezpieczyć się, nie zwlekaj, nie trać czasu i oszczędności swojego życia. Zadbaj o siebie i, swoje bezpieczeństwo? Jak myślisz, warto?

#7. Wypadki się zdarzają. Czy masz polisę wypadkową dla siebie i dziecka?

Wypadki się zdarzają: złamana ręka, noga, zerwane ścięgno czy pobyt w szpitalu. A co jeśli w wyniku wypadku będziesz niepełnosprawny albo w wyniku wypadku zginiesz? Wiele osób posiada polisę wypadkową ale spora część osób nie ma świadomości, że można korzystnie zaktualizować taką polisę. Najnowsza polisa wygasa dopiero w 75 roku życia, a korzyści z niej wynikające przewyższają wszystko co było do tej pory możliwe np.: większe benefity i wypłata za pobyt w szpitalu w Polsce i na terenie Unii Europejskiej. Polisa Wypadkowa, tak na wszelki wypadek, może okazać się jedyną opcją dla Ciebie, bo nie wymaga ankiety medycznej. A czy chciałbyś aby dziecko również było ubezpieczone w razie wypadków?

#8. Czy wiesz, że nawet jeśli jesteś bardzo chory / lub byłeś chory, to wciąż możesz się ubezpieczyć bez ankiety medycznej? Nie ma żadnych przeszkód!

Wiele osób, które obecnie lub w przeszłości miały ogromne problemy ze zdrowiem, myśli że nie może zabezpieczyć się w razie śmierci, pozostawiając najbliższych ze wspomnieniami i „kłopotem”. Ale to nie prawda. Ubezpieczyć się może każdy, jeśli ma odpowiedniego doradcę z możliwościami dostępu do wszystkich instrumentów finansowych w Wielkiej Brytanii. Jeśli Twoja Mama, Tata lub Ty, chciałbyś posiadać takie ubezpieczenie do końca życia, nie ma problemu.

#9. Uwaga! Jedno z ważniejszych pytań: Dlaczego płacisz za swoje ubezpieczenie tyle pieniędzy? A co jeśli zaproponowałbym Tobie niższy koszt ubezpieczenia?

Jeśli chcesz płacić mniej za swoje polisy to wystarczy się z nami skontaktować poprzez formularz poniżej. Za profesjonalną poradę nie zapłacisz ani pensa, bo rozmowa z Nami jest darmowa, a korzyści dla Ciebie bezcenne. Daj nam znać wypełniając poniżej formularz. Odezwiemy się do Ciebie w ciągu 24h!

ZOBACZ WYNIK

Jesteś zainteresowany
rozmową o ubezpieczeniu?
Wyślij do Nas Wiadomość

    badanie krwi bagaż brexit ceny chemioterapia council covid covid-19 czerniak deportacja Depresja dieta dom Dziecko e-papierosy emigracja gaz HIV krew kurczak macica migrena mięsaki mRNA młodzież nowotwór nowy lek ogrzewanie osobowość osocze otyłość pasażer pogrzeb policja polityka praca prostata przestępstwo płuca Quiz rachunki rak rodzice ryanair samolot supermarket szczepienia szczepionka tax Tusk UE warzywa wirus wizz air wojsko wstrząs wątroba śmierc żołnierz żywność

    Najnowsze wpisy

    Get involved!

    Dołącz do Naszej społeczności!

    Comments

    No comments yet